Jesteś 9977548 gościem | Dziś jest piatek, 19 kwietnia 2024 | Godzina 15:37 |  | 

INDIE 2010

Klub Siedmiu Kontynentów w ramach działań zaplanowanych na rok szk. 2009/2010
zorganizował wyprawę do Indii pod hasłem
"Śladami zaćmień, niezwykłych kultur, nieznanych cywilizacji”.
Wyprawa odbyła się w dniach 08.01 - 31.01.2010r.

Głównym celem wyprawy było poznanie zjawiska astronomicznego - obrączkowego zaćmienia Słońca. Oprócz tego członkowie wyprawy realizowali inne cele klubu, tj. poznawali odmienne kultury, religie i obyczaje oraz środowisko geograficzne odległych zakątków naszego globu.

Podczas wyprawy uczniowie kształcili również swoje umiejętności językowe i reporterskie, a także rozwijali umiejętności organizacji wyjazdów turystycznych. Mieliśmy również okazję spotkać się z młodzieżą indyjską, co pozwoliło nam na bliższe poznanie stylu i warunków życia mieszkańców Indii. Realizacja wszystkich powyższych celów niewątpliwie przyczyniła się do wzbogacenia wiedzy uczniów, rozwoju postawy tolerancji i zrozumienia dla odrębności, rozwijania umiejętności praktycznych.

Marta Szumowska
Opiekun Klubu

indie 2010

A oto fragment relacji i wrażenia uczestników wyprawy: INDIE OCZAMI PADERKOWICZÓW

Grupa uczniów z poznańskiego 6 LO wyruszyła do Indii na swoją niezwykłą „lekcję w terenie”. Poznań -5oC, 7cm śniegu. Helsinki -16oC, 50cm śniegu. Bombaj 30oC, upał. Szokiem klimatycznym i kulturowym zaczynamy wyprawę: „Śladami zaćmień, niezwykłych kultur, nieznanych cywilizacji”.

Wykończeni po długiej podróży idziemy na plażę w centrum miasta - Bombaju. Wygodnie się rozsiadamy i nie przeszkadza nam nawet otaczający nas brud. – Dziękuję, że nie muszę mieć na sobie plecaka! – wykrzykuje Asia Sypniewska, jedna z uczestniczek „niezwykłej lekcji w terenie”. Aby dojść na brzeg morza musieliśmy przebyć dość długą i wyczerpującą drogę. A nieprzyzwyczajeni do indyjskich standardów i gorąca, zmęczenie odczuliśmy kilkakrotnie silniej. Jednak mimo wyczerpania, cześć z nas udaje się na spacer po największym w kraju ośrodku finansowo-handlowym, przemysłowym i kulturalnym, aby obejrzeć Wiszące Ogrody, z których rozciąga się wspaniały widok na panoramę miasta. Jednak jak podsumował Wojciech Hoffman, nauczyciel historii z 2 Liceum Ogólnokształcącego w Swarzędzu – tym Wiszącym Ogrodom, do Ogrodów Semiramidy dużo brakowało. W tym samym czasie druga część grupy odpoczywała i pilnowała bagaży. Obok nas chciała rozłożyć się hinduska rodzina. Jednak ojciec, głowa rodziny, szybko swoją żonę i dzieci od tego pomysłu odwiódł. Niestety w głowach większości mieszkańców Indii, biały człowiek jest kimś lepszym. Nie pozostawia wątpliwości też to, że jesteśmy dla nich kimś pochodzącym z egzotycznej części świata, intrygującym i niezwykłym. Co chwilę ktoś się obok nas zatrzymuje, robi nam zdjęcia, a co odważniejsi podają rękę i pytają o imię, lecz szybko zawstydzeni, chichocząc odbiegają. Nie brakuje też żebrzących dzieci, nie proszących o pieniądze, ale o jedzenie i picie. Ich widok robi na nas ogromne wrażenie.

Ruszamy ponownie w drogę. Idziemy na pociąg do Aurangabadu. Czeka nas 7 godzin jazdy. – Marzę o dużym, wygodnym łóżku, a przede wszystkim o łazience – stwierdza Marta Szymanowska. Myślę, że nikt z nas nie może się z nią nie zgodzić. Wszyscy mamy to samo pragnienie o zatrzymaniu się gdzieś na dłużej. A to dopiero początek… Na razie nie mamy co na to liczyć. 15 stycznia musimy być na samym południu Indii, aby obserwować obrączkowe zaćmienie słońca. To jeden z głównych celów naszego wyjazdu.

Aurangabad – kolejny punkt na naszej trasie. Idziemy do hotelu, aby zostawić plecaki i wziąć pierwszy od wyjazdu z Polski prysznic. Co za pech. Nie działa. Musimy myć się pod zamontowanym niżej kranem. O ciepłej wodzie nie mamy co marzyć. – Tego potrzebowałam! – nie zwracając uwagi na niedogodności stwierdza Zuza Oskory – Mimo wszystko nie było tak źle! Umyci, szczęśliwi, lecz cały czas marzący o śnie, jedziemy do oddalonej o 100 km Adżanty. To tu mamy zrealizować kolejny z ważnych celów naszego wyjazdu. Czeka nas spotkanie z hinduską młodzieżą. Mamy z nimi zwiedzić malowniczo położone jaskinie, które są jednymi z ważniejszych zabytków indyjskich. W Adżancie znajduje się trzydzieści grot wykutych w skałach, pełniących kiedyś funkcje świątyń oraz celi buddyjskich mnichów. Przychodzi hinduska grupa, z którą mamy się spotkać. Nasi nauczyciele od razu się witają. My czujemy onieśmielenie. Mamy wrażenie, że oddziela nas spora różnica wieku. Zmęczenie także daje się we znaki. Nie za bardzo chce nam się prowadzić jakiekolwiek rozmowy. Zaczynamy zwiedzanie, ale także rozpoczynamy konwersacje. Po grzecznościowym pytaniu o imię, nie mogliśmy powstrzymać się, aby nie zapytać o wiek. I tak jak myśleliśmy nasi koledzy okazali się dużo starsi od nas. Mieli nawet trzydzieści lat! Jednak nie przeszkodziło nam to w miłych pogawędkach. Ale nie obyło się też bez trudności. Język hindusko – angielski (hinglish) sprawia nam dużo problemów, nie jest łatwy do zrozumienia przez co wynika wiele nieporozumień. Wraz z koleżanką stoimy otoczone grupą nowych znajomych, którzy nagle zaczynają rozmawiać w swoim języku i śmiać się.  Czujemy się zakłopotane. Zdradził to chyba nasz wyraz twarzy, bo od razu zaczęto rozmowę z nami. – Czy znasz Katrinę Kaif?- zapytał jeden z Hindusów. –Nie.- odpowiedziałam szybko. –Wyglądasz zupełnie jak ona! To jest jedna z najpopularniejszych bollywoodzkich aktorek! Jesteście identyczne! Ta sama mimika, ten sam wyraz twarzy, sposób mówienia, uśmiech, wszystko! -  mówiła z podekscytowaniem jedna z dziewczyn. Jest mi bardzo miło, choć z dystansem odnoszę się do ich oceny. Trudno mi uwierzyć, że hinduska aktorka wygląda jak ja, szczególnie, że ja jestem blondynką… Właśnie od tej chwili przez grupę uczniów zostałam nazwana Katriną i nikt z nich nie miał problemu z zapamiętaniem mojego imienia. Zwiedzamy dalej. Ogromne posągi Buddy robią wrażenie. Mimo tego trzeba przyznać, że właściwie każda z trzydziestu jaskiń wygląda tak samo. Zmęczona przez upał postanawiam odpocząć i usiąść na murku. Dołącza do mnie Asia Sypniewska i Marta Szymanowska. Liczymy na chwilę wytchnienia i spokoju. Nic z tego. Wokół nas zbierają się tłumy.

Estera Derda kl. 1A

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że wyprawa z plecakiem to tak piękna sprawa. Przed wyjazdem obawiałam się wielu rzeczy. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Moja decyzja o wzięciu udziału w wyprawie byłą całkiem spontaniczna. Z biegiem czasu myślę, że to były najlepsze ferie zimowe w moim życiu, gdyż spędziłam je zupełnie inaczej - w innej kulturze, klimacie oraz na innym kontynencie. To dzięki przemieszczaniu się najróżniejszymi środkami transportu poznaliśmy prawdziwe Indie. Nie takie, jakie pokazują w mediach. W tej podróży największą radość sprawiało mi rozmawianie, może raczej próba rozmowy z Hindusami, gdyż zrozumienie ich było największym wyzwaniem dla całej grupy. Mieszkańcy Indii mają specyficzny temperament, to właśnie dlatego w czasie wyprawy nie narzekaliśmy na nudę. Codziennie coś się działo.

Asia Sypniewska kl. 1A

Wszystko, co niesamowite znajdziecie w Indiach!!! Nasza wyprawa - na pozór, zwykła wycieczka szkolna w ciekawe miejsce, okazała się przygodą życia i skarbnicą niesamowitych wspomnień i doświadczeń. Każdego dnia poznawaliśmy swoje słabości oraz mocne strony. Świat, a właściwie jego mieszkańcy zaskakiwali nas swoją odmiennością i dobrocią. Inna kultura - świątynie, budynki administracyjne, targi, stragany, stacje kolejowe, wszystko takie inne i takie obce, ale jednak wciągające i interesujące. Każdy z nas odkrywał coś innego, nowego, co mogło zafascynować, a czasem też zaszokować. Myśląc o tej wyprawie, w mojej głowie się kotłuje, ponieważ tyle chcę powiedzieć, a właściwie nie wiem od czego zacząć... Klimatu Indii nie da się przekazać w kilku zdaniach, trzeba to zobaczyć, poczuć, posłuchać... Tej atmosfery nie da się zapomnieć  - 20-kilogramowy plecak na plecach, godzina 23, tłum, zmęczenie, komary, zapach potu zmieszany z przyprawami oraz śmietnikiem za rogiem i my - nasza grupka siedząca na krawężniku otoczona przez żebrzące dzieci - może się wydawać, że to obraz z koszmaru, ale wtedy poczułam, że naprawdę żyję i jestem szczęśliwa, że w tak namacalny sposób mogłam poznać kraj tak barwny i piękny jakim są Indie;)

Paula Lota kl. 3E

Wyprawa do Indii była jednym z największych przeżyć mojego dotychczasowego życia. Nadal, gdy zamykam oczy, widzę ruchliwe ulice wszystkich miast, które odwiedziliśmy, słyszę klaksony niezliczonych pojazdów. Trzy tygodnie pośród azjatyckiej egzotyki nauczyły mnie tak wiele! Nie mogę uwierzyć, że wystarczy tylko kilka godzin lotu, by znaleźć się w zupełnie innym świecie, pełnym palm, małp, papai, i kolorowych saree. Zobaczyłam kraj niezwykłych kontrastów, który absolutnie pokochałam. Indie to dla mnie więcej niż tysiąc emocji, więcej niż milion wspomnień…

Zuzanna Oskory kl. 1A

Galeria zdjęć: