Jesteś 10012576 gościem | Dziś jest sobota, 11 maja 2024 | Godzina 15:03 |  | 

Włochy - Polska 2011



 „Polskie piękno po włosku” 

czyli wymiana z Liceo Classico w Vercelli
 (22.09-29.09.2011)

Włochy -> Polska 2011 

wp2011 

Zobacz więcej...

Tradycją w naszej szkole stało się poznawanie nowych kultur, poszerzanie horyzontów i rozwijanie talentów. Najlepszą do tego okazją są coroczne wymiany z uczniami zaprzyjaźnionych, zagranicznych szkół. Dostarcza to wielu niezapomnianych wrażeń, emocji, ekscytacji oraz przyjaźni, czasem na długie lata. Podobnie było i w tym roku.

Pierwsze tygodnie szkoły to dla uczniów kl.2B i prof. Elżbiety Grzechowiak czas niepewności, napięcia, odrobiny strachu, ale ogromnej, nieprzezwyciężonej ciekawości. Aż w końcu nadszedł długo oczekiwany dzień. Wieczorem 22.09 wszyscy oczekiwaliśmy przyjazdu Włochów. Pokoje były pięknie posprzątane, kolacja przygotowana, brakowało tylko najważniejszych osób. W długiej kolumnie samochodów na ul. Krakowskiej zobaczyliśmy autokar wiozący Włochów. Trudno opisać, jakie emocje nam wtedy towarzyszyły: lęk czy radość. W tym momencie wszystko się zaczęło!

PIĄTEK

Wspólnie z gośćmi z Włoch przyjechaliśmy do szkoły. Pierwsze spotkanie w auli, uściski dłoń, pierwsze wymiany zdań. Następnie ruszyliśmy w stronę Starego Rynku. Na miejscu czekała już na nas pani przewodnik, która w języku włoskim opowiedziała nam o historii naszego miasta. O godzinie dwunastej zebraliśmy się przed Ratuszem, gdzie wyczekiwaliśmy na pojawienie się koziołków. Odliczanie w języku włoskim sprawiło nam dużo frajdy. Zmierzając w stronę szkoły zwiedziliśmy Farę, którą nasi goście byli zachwyceni. Po powrocie do szkoły, udaliśmy się do auli, gdzie następnie dyrektorzy szkół biorących udział w wymianie powitali wszystkich ciepłymi słowami. Po części oficjalnej każda ze szkół zaprezentowała pokaz artystyczny. Polonez, który otwierał uroczystości zrobił oszałamiające wrażenie na wszystkich. Po części artystycznej był czas na poczęstunek, który został przygotowany przez uczniów.

WEEKEND

Niech piątkowy wieczór może pozostanie naszą słodką tajemnicą... Zdradzimy jednak, że cała grupa zintegrowała się dzięki wspólnie spędzonym chwilom. Sobotni poranek nie należał do najłatwiejszych, zwłaszcza, że w planach widniało wstawanie bardzo wcześnie by zdążyć na uroczystości w Auli UAMu. Nieco zmęczeni i zaspani zasiedliśmy w wygodnych fotelach, a oczka jakoś same zaczęły się zamykać. Przemowy ciągnęły się w nieskończoność, kilku osobom udało się chyba nawet przysnąć; siedzenie za tłumem osób opłaciło się chociażby z tego powodu. Wesoło zrobiło się dopiero w chwili gdy do głosu dopuszczono stronę odpowiedzialną za część artystyczną. Goście z Włoch wydawali się być pod ogromnym wrażeniem naszych muzyków, jednak i tak największą furorą okazało się wykonanie piosenki "Upić się warto".

Po skończonej ceremonii nie mieliśmy jednak ani chwili wytchnienia. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od Auli okazało się, że jeden z naszych kolegów z Włoch zgubił swój plecak. Naturalnie natychmiast zaczęto szukać zguby, jednak na nic zdały się nasze próby, zarówno plecak jak i jego drogocenna zawartość przepadły.

Przeważnie rozleniwieni Włosi tego dnia okazali się posiadać w sobie niespodziewanie ogromne pokłady energii, przynajmniej jeśli chodzi o... zakupy i jedzenie. Przesiadując w centrach handlowych spędzaliśmy miło czas, rozmawiając i śmiejąc się wspólnie.

Zatłoczona szkoła, pełna absolwentów sprzed lat, była kolejnym celem naszej podróży. Nasza klasa zobowiązała się sprzedawać ciasta niemal przez całą sobotę i w towarzystwie kolegów z wymiany, zachęcaliśmy do kosztowania słodkości własnej roboty. Skusił się nawet Pan Dyrektor.

Jedynie widmo zgubionego plecaka z dokumentami rzucało nieprzyjemny cień na mile spędzone popołudnie. Zdawać by się mogło, że wieczorem, kiedy ponownie się integrowaliśmy, jakoś nikt nie pamiętał jednak o tym.

Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, gdy dowiedzieliśmy się, że niedziela jest dla nas dniem odpoczynku. Mogliśmy wylegiwać się w łóżkach do późnych godzin, gdyż spotkanie na pikniku w Szreniawie odbywało się dopiero o godzinie piętnastej. Korzystając z faktu, iż niedzielny poranek mógł trwać i trwać, wstaliśmy późno, właściwie to bardziej zasiadając do obiadu niż śniadania. Typowe polskie jedzenie zdawało się przypaść do gustu zakochanym w makaronach Włochom.

Piknik teoretycznie miał rozpocząć się o godzinie piętnastej, jednak jak to zwykle bywa, wszystko nieco przesunęło się w czasie i nim członkowie zarówno wymiany polsko-włoskiej, jak i polsko-rosyjskiej pojawili się na miejscu, ognisko zdążyło już zapłonąć.

Pysznie wyglądający tort ozdobiony lukrowymi flagami trzech państw i podobizną patrona naszej szkoły zniknął wyjątkowo szybko. Równie szybko zgromadzeni zabrali się za smażone na grillu kiełbaski, bowiem wiadomym jest przecież, że same słodkości nie zaspokoją głodu.

Skrzyknięci uczniowie utworzyli wielkie koło i przy akompaniamencie gitar rozległy się donośne śpiewy. Przedstawiciele każdego z krajów chcieli się wykazać, nucąc piosenki dobrze znane w ich regionach. Trudno wybrać zwycięzcę (choć naturalnie każdy ma swojego faworyta, ale o tym ani słowa!) wobec tego uznajmy, że był remis.

Po podziękowaniach ze strony Dyrekcji uczniowie wraz z rodzicami towarzyszącymi im podczas pikniku i swoimi lokatorami udali się do domów.

TORUŃ – GDAŃSK

Poniedziałkowy ranek musiał być dla naszych gości niezapomnianym przeżyciem.

O godzinie 6.30, kiedy Słońce dopiero budziło się do życia, a w oknach świeciły pojedyncze lampy, wszyscy dzielnie i z uśmiechniętymi twarzami stawiliśmy się na parkingu w oczekiwaniu na autokar, którym wyruszyliśmy w kierunku Torunia. Wewnątrz panowała „grobowa cisza”, ponieważ cała grupa pogrążyła się w głębokim śnie. Przed południem dotarliśmy na miejsce. Pogoda była zdecydowanie lepsza, podobnie zresztą jak nasze samopoczucie. Zobaczyliśmy krzywą wieżę, przy której Włosi próbowali swoich sił, a ich zadaniem było utrzymanie równowagi dotykając piętami murów budowli. Kolejnym obiektem był dom oraz pomnik Mikołaja Kopernika. Podczas dwugodzinnej przerwy mieliśmy czas na zakup pierników i niezbędny posiłek. Potem ostatnie spojrzenie na zatopioną w promieniach słońca Wisłę i ruszyliśmy w stronę Gdańska. W pensjonacie zjedliśmy obiadokolację i całą grupą udaliśmy się na romantyczny, nocny spacer nad morze, a jedynymi odgłosami był szum fal rozbijających się o brzeg. Rankiem następnego dnia pojechaliśmy na Westerplatte, gdzie Włosi poznali krótką historię walk Polaków w obronie naszego kraju. Pozytywnych emocji dostarczył spacer gdańską starówką, zwiedzanie katedry i pracowni jubilerskiej. Po obiedzie wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Odrobinę zniecierpliwieni, senni, ale ciekawi kolejnego dnia dotarliśmy do Poznania.

ŚRODA

Przedostatni dzień naszej wymiany, jednak nikt nie zdawał się myśleć o następnym poranku, kiedy to przyjdzie nam się rozstać na długie pół roku.
Wypoczęci stawiliśmy się punktualnie na miejscu zbiórki, przed szkołą, gdzie już czekał na nas autobus. Bez żadnych spóźnień, wypadków i przeciwności losu, a to dla naszej grupy swego rodzaju nowość spoglądając na wydarzenia z całego tygodnia.
Pierwszy szok czekał nas kiedy weszliśmy do autobusu, który niemal powalił nas swoim luksusowym wnętrzem. Nawet profesor Grzechowiak wychwalała komfort jeszcze podczas lekcji, co potwierdza pod jak wielkim wrażeniem byliśmy. Szkoda jedynie, że przed nami było zaledwie pół godziny jazdy, gdyż wygodnie rozłożeni w fotelach moglibyśmy odbywać zdecydowanie dłuższe podróże w podobnych warunkach. Zdawać by się mogło, że zaledwie krótką chwilę później, musieliśmy opuszczać autobus by udać się na zwiedzanie.

Niestety niedane nam było podziwiać zamku w pełni, gdyż właśnie jest on poddawany renowacji. Na szczęście choć w środku uniknęliśmy rusztowań.
Kapcie, które musieliśmy włożyć by nie zniszczyć podłogi... Zapewne pozostaną w pamięci wszystkich, nie tylko ze względu na swój przedziwny wygląd, ale także dzięki wspaniałej zabawie, którą dzięki nim mieliśmy. Wielu osobom tak bardzo spodobało się ślizganie po nieokrytych żadnymi dywanami posadzkach zamku, że mieli okazję poznać smak bolesnego upadku. Do Włoch przywiozą ze sobą (a raczej na sobie) kolejne pamiątki z pobytu w Polsce w postaci licznych siniaków.
Bardzo rzeczowa i kompetentna przewodniczka, która po wspomnieniach związanych z "prepare your aparats" okazała się być miłą odmianą. Dla tych, którzy nie wyłapali niektórych słów w wprowadzonym w ojczystym języku naszych gości wykładzie przygotowany został także opis poszczególnych pomieszczeń także po polsku.

W Rogalinie wysiedliśmy nieopodal pałacu, aby przejść się na spacer po Rogalińskim Parku Krajobrazowym. Była piękna słoneczna pogoda dlatego, nie zabrakło również wspólnych zdjęć. To była wspaniała okazja by powspominać, tę jakże udaną i jednoczącą Polsko-Włoską wymianę. Pani przewodnik pokazała nam dęby rogalińskie - pomniki przyrody. Najsłynniejsze z nich to Lech, Czech i Rus, mające ok. 700 lat i posiadające ok.9m w obwodzie! Nie tylko Włosi byli pod wrażeniem, wielu z nas pomimo, iż mieszkamy bardzo blisko, nigdy nie miało okazji podziwiać piękna przyrody, które jest tak blisko.

KÓRNIK I ROGALIN

Dnia 28-go września klasa 2B ze swoimi włoskimi przyjaciółmi i nauczycielami wybrała się na wycieczkę do Kórnika i Rogalina. Pogoda dopisywała, świeciło słońce i poczuliśmy smak lata. W Kórniku podziwialiśmy widok jeziora i parku. Jednak największą atrakcją było zwiedzanie pałacu Działyńskich. W śmiesznych, za dużych kapciach przechadzaliśmy się po posadzkach zamku. Pani przewodnik opowiadała nam historie dotyczące oglądanych przedmiotów oraz osób, do które te przedmioty należały. Podczas zwiedzania wymienialiśmy się wrażeniami i robiliśmy zdjęcia. Później mieliśmy krótką przerwę na zjedzenie drugiego śniadania i udaliśmy się do Rogalina, a tam zwiedziliśmy kolejny piękny zamek i ogromną posiadłość, która od drugiej połowy XVIII wieku należała do rodziny Raczyńskich. Zrobiliśmy wspólnie wiele wspólnych zdjęć, aby zapamiętać wspaniałe chwile jakie razem spędziliśmy. Po tak interesującej wycieczce, udaliśmy się do luksusowego autokaru, który około godziny 16:00 dowiózł nas pod szkołę.