Piłkarze VI LO wicemistrzami!
Tego nie spodziewał się chyba nikt. Przekreślana przez wszystkich piłkarska reprezentacja Paderka stała się "czarnym koniem" tegorocznej edycji Poznańskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej i osiągnęła być może największy sukces w tej dyscyplinie w dziejach szkoły. Podopieczni prof. Krzysztofa Pancewicza w brawurowym stylu przeszli wszystkie fazy eliminacyjne tegorocznej edycji Poznańskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej i dotarli do turnieju finałowego, z którego przywieźli na Krakowską srebrne medale. Na miejscu medalistów przyjął Dyrektor VI LO.
"Spotykamy się w finale" - te słowa usłyszał na początku rozgrywek trener reprezentacji Paderka od swojego odpowiednika z VIII LO. Słowa te wydawały się wówczas całkowicie nieprawdopodobne, bowiem w ostatnich latach obie szkoły nie odnosiły większych sukcesów piłkarskich. Nasi zawodnicy rozpoczęli wprawdzie sezon od triumfu w turnieju na Winogradach, ale z racji towarzyskiego charakteru zawodów nie wyciągano z tego daleko idących wniosków. Do I rundy rozgrywek przystępowano więc z dużą powściągliwością, za faworytów uchodziły bowiem tradycyjnie "męskie" (tj. z dużą przewagą chłopców) szkoły, zaś awans dawało tylko zajęcie pierwszego miejsca. Tymczasem Paderek z łatwością rozbił reprezentacje ZS Handlowych (3:0), XVI LO (7:1) i XXI LO (2:0), remisując jedynie z ZS Łączności (1:1). Wyniki te przyniosły naszym piłkarzom bezdyskusyjny awans do II rundy. Tutaj zadanie było już łatwiejsze, gdyż wyjście z grupy zapewniało także zajęcie 2 miejsca. Reprezentanci Paderka nie musieli jednak korzystać z tej furtki, gdy po remisie z IV LO (1:1) oraz wysokiej wygranej z I LO (4:0), w decydującym meczu rozgromili reprezentację VIII LO (5:1) i pewnie zajęli pierwsze miejsce..
Długo oczekiwany turniej finałowy odbył się 21 października. Przed godz. 10.00 cały zespół wraz z trenerem Krzysztofem Pancewiczem zgromadził się na boisku MOS-u przy ul. Gdańskiej 1. Choć nie padało, to warunki pogodowe trudno było uznać za wymarzone do gry w piłkę: temperatura utrzymywała się poniżej 10 stopni, co jednak w żadnym stopniu nie ostudziło chłopaków, z każdą minutą coraz bardziej zmotywowanych do walki o medale. Przed tak ważnym turniejem trener nie zdecydował się na ryzykowne manewry w składzie i postawił, zachowując klasyczne ustawienie 1-2-1-2, na sprawdzoną w dotychczasowych bojach kadrę: w bramce Jan Kochaniewicz, w obronie Kajetan Baryła i Radosław Czerniawski, w roli rozgrywającego Piotr Kwiatkowski oraz w ataku Andrzej Gorlov i Grzegorz Walendowski. Zawodników tych wspierali rezerwowi: Arkadiusz Habiera, Szymon Karczmarek, Aleksander Geisler i Tomasz Kramer.
W meczu półfinałowym przyszło nam zagrać z reprezentacją ZS Komunikacji. Od samego początku mecz był bardzo wyrównany. Zawodnikom obydwu drużyn bardzo zależało na zwycięstwie, które dawało awans nie tylko do finału, ale i rozgrywek na szczeblu wojewódzkim. To sprawiło, że na boisku dochodziło wciąż do licznych spięć między zawodnikami, co upodabniało mecz do futbolu w stylu brytyjskim. Po kilku minutach udało nam się wyjść na prowadzenie. Świetną akcję środkiem przeprowadził "Kwiatek", wysuwając następnie piłkę do Gorlova, który znalazł się sam na sam z bramkarzem i odegrał piłkę nadbiegającemu z boku Walendowskiemu, a ten strzałem na pustą bramkę już tylko dopełnił formalności. "Nie odpuszczamy" - krzyczał zza linii bocznej prof. Pancewicz, ale jego zawodnikom nawet nie przychodziło to do głowy. Zawodnicy ZSK rzucili się do odrabiania strat, niestety jednak częstokroć bardziej od pogoni za piłką interesowało ich polowanie na nogi rywali, czego efektem był m. in. brutalny faul na Kwiatkowskim. Jeszcze przed przerwą zawodnicy ZSK doprowadzili do wyrównania: indywidualna akcja jednego z piłkarzy, strzał z dystansu, piłka dochodząca do słupka? Bramkarz był w tej sytuacji bez szans. Naprawdę piękny gol! Po przerwie przebieg gry był identyczny jak w pierwszej połowie: brak ustępstw z którejkolwiek strony, nieustanna walka na pograniczu faulu. Gdy zbliżało się ku końcowi meczu, w polu karnym ZSK zrobiło się małe zamieszanie. Nasi napastnicy nie zmarnowali tej szansy, powtarzając manewr z pierwszej połowy: Gorlov dograł do Walendowskiego, a ten strzelił bramkę na 2:1. Po drugiej bramce nasz zespół postawił na uspokojenie gry i spokojne rozgrywanie piłki, które miało zapewnić mu utrzymanie wyniku do końcowego gwizdka. Taktyka na przyniosła oczekiwany skutek: awansowaliśmy do finału!
Przygotowując się do decydującego starcia, nasi zawodnicy wraz ze sztabem i przybyłymi gośćmi bacznie obserwowali drugi półfinał, w którym spotkały się drużyny VIII LO i ZS Technicznych. Zainteresowanie nie było przypadkowe, wszak z jedną z tych drużyn mieliśmy za chwilę zagrać. Od początku przeważał faworyzowany ZST, wyróżniający się lepszą organizacją gry obronnej. Zawodnicy Ósemki grali natomiast bardzo chaotycznie, to cofając się całą drużyną za atakującym przeciwnikiem, to zaś po odzyskaniu piłki szturmem biegnąc w stronę bramki rywala. Najmocniejszym punktem Ósemki okazał się bramkarz, który w niesamowity sposób naprawiał każdy błąd swoich kolegów z obrony. Nie było osoby, która nie zachwycała się jego refleksem i zwinnością. Kwestią czasu wydawało się jednak wyjście przez zawodników "Rolnika" na prowadzenie, niespodziewany zwrot akcji przyniósł jednak ich katastrofalny błąd w obronie, kiedy to delikatne podanie obrońcy do bramkarza doprowadziło do samobójczej bramki. Podrażnieni "Rolnicy" rzucili się do odrabiania strat, zawodnicy Ósemki zdołali jednak zastosować - jak to określano dowcipnie na widowni - "szwajcarski rygiel", wyprowadzając do tego co jakiś czas groźne kontry. Jeden z nich przyniósł im nawet podwyższenie wyniku, a graczom rywali pozostała na pocieszenie tylko honorowa bramka z rzutu karnego. Sensacja! Ósemka w finale! Skreślany na początku przez wszystkich zespół o złoto powalczyć miał z drugim "czarnym koniem" rozgrywek - Paderkiem. Traktowane początkowo chyba jako dowcip słowa trenera VIII LO okazały się prorocze.
W meczu o trzecie miejsce ZST pokonało aż 6:1, w międzyczasie zaś trwała odprawa przedmeczowa. Zawodnicy VIII LO przez cały czas trwali w skupieniu, Paderkowicze zaś wyglądali na zrelaksowanych. Interweniować musiał trener Pancewicz, mobilizując piłkarzy do konsekwencji w grze, zwłaszcza w obronie. W finale oglądaliśmy jednak zupełnie inną drużynę niż w meczu półfinałowym. Chłopacy podeszli do meczu albo zbyt pewni siebie (może z powodu zwycięstwa nad Ósemką w poprzedniej rundzie?), albo podenerwowani i ich ataki - znacznie częstsze niż rywali - nie przynosiły zmiany wyniku. To przyniosło za to niegroźne zdawałoby się dośrodkowanie z prawej strony w wykonaniu przeciwników. Nie najmocniejsze uderzenie przechwytywał właśnie nasz golkiper, błąd przy interwencji sprawił jednak, że napastnik rywali dostał wyłożoną "na tacy" piłkę tuż przed linią bramkową. Szansy nie zmarnował? Nasi zawodnicy wciąż atakowali, ale choć do końca meczu byli stroną dominującą, nie byli wstanie zdobyć bramki. Znacząco przyczyniła się do tego rewelacyjna postawa bramkarza VIII LO, wybranego zresztą później najlepszym bramkarzem turnieju. Prawdziwym majstersztykiem było wybronienie przez niego potężnego strzału pod poprzeczkę Kwiatkowskiego. Wraz z zawodnikami rezerwowymi, trenerem i resztą zgromadzonych przy linii bocznej przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Paderek dalej rozpaczliwie atakował, rywale zaś całą drużyną blokowali dostęp do własnej bramki i nastawili się na wyprowadzanie kontrataków. Jeden z nich pod koniec meczu przyniósł im podwyższenie prowadzenia na 2:0. W tym momencie Paderkowicze postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli całą drużyną na połowę przeciwnika. W konsekwencji tyły pozostały całkowicie odsłonięte, co umożliwiło Ósemce wyprowadzenie jeszcze jednej kontry i strzelenie tuż przed końcowym gwizdkiem trzeciej bramki.
Gdy zawodnicy nieco odsapnęli, wszystkich zaproszono na sympatyczną uroczystość udekorowania najlepszych ekip turnieju finałowego - i zarazem całego cyklu rozgrywek. Na szyjach nieco zawiedzionych piłkarzy Paderka zawisły srebrne medale. Głos zabrał wówczas wicedyrektor Andrzej Ptasiński, który pogratulował tego jednego z największych sukcesów piłkarskich w historii Paderka. Ostatni porównywalny wynik osiągnęliśmy w roku szkolnym 2003-04, kiedy to legendarne już "Orły Pancewicza" (ich podobizny wiszą do dziś na "piłce" w sali gimnastycznej) zdobyły brązowe medale mistrzostw Poznania w hali. Prof. Ptasiński posunął się nawet do stwierdzenia, że jest to najlepszy wynik reprezentacji Paderka od czasów, kiedy pracuje w naszej szkole - a więc od 1969 r.! I wydaje się, że nie było w tym większej przesady (autorzy nie dysponują tak szczegółowymi statystykami), zwłaszcza w świetle wyników odnoszonych w ostatnich latach. Podbudowani tymi słowami piłkarze już w dużo radośniejszych stanęli do wspólnego zdjęcia i rozeszli się w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku względem szkoły. Przed nimi był odtąd cały weekend na świętowanie we własnym zakresie, natomiast już po zasłużonym wypoczynku nastał czas na świętowanie oficjalne przy ul. Krakowskiej. Na skromnej "gali" w gabinecie dyrektorskim znakomitego wyniku gratulował osobiście naszym medalistom dyrektor VI LO Karol Seifert.
Prof. Krzysztofowi Pancewiczowi oraz wszystkim piłkarzom serdecznie gratulujemy i życzymy powodzenia w rozgrywkach wojewódzkich oraz w zawodach halowych!